To spis wsyzstkich produkcji Disneya - stowroznych tego typu charakterystyczną kreską... "Śpiąca Królewna" otwiera ten ciąg, choć definitywnie, otwierają go "101 Dalmatyńczyków". Ostatnim filmem tego rodzuju animacji, jest albo "Bernard i Bianka" albo "Lis i Pies" - nie jestem pewny bo drugiej produkcji nie widziałem, ale chyba w latach 80-tych animacja poszła już inną kreską.
16 ? Śpiąca Królewna (1959)
17 ? 101 Dalmatyńczyków (1961)
18 ? Miecz w Kamieniu (1963)
19 ? Księga Dżungli (1967)
20 ? Aryskotraci (1970)
21 ? Robin Hood (1973)
22 ? Przygody Kubusia Puchatka (1976)
23 ? Bernard i Bianka (1977)
Zamieszczam też numery w jakiej zostały filmy wydane w karierze studia :)
"Śpiąca królewna" to raczej pożegnanie ze starą, klasyczną szkołą animacji. Przełomem był właśnie film "101 dalmatyńczyków", gdzie dzięki wynalazkowi kopiarki, pozwalającej kopiować na celuloid oryginalne szkice artystów, uzyskano efekt takiej "szarpanej", dynamicznej kreski. Wcześniej wszystkie szkice były udostępniane kopistom, którzy podkładali szkic artysty pod celuloid i własnoręcznie kopiowali go pędzelkiem z tuszem. Traciła na tym oryginalność kreski każdego z artystów - animatorów. Faktycznie zaprzestano tej techniki z filmem "Lis i pies", gdzie nowa generacja animatorów szukała nowych pomysłów na styl animacji.
I właśnie z tego powodu, który opisałeś, nie jestem fanem filmów Disneya z lat 60. i 70. No, pomijając "101 dalmatyńczyków", które ratuje ciekawa fabuła, zapadająca w pamięć Cruella De Mon jako czarny charakter, scena pościgu i różne śmieszne sceny.
I "Przygody Kubusia Puchatka", które też są naprawdę fajnym filmem.
Natomiast "Księga dżungli" jest moim zdaniem najwyżej niezła, podobnie jak "Miecz w kamieniu".
"Aryskotraci" ujdą, "Robin Hood" jest taki sobie, "Bernard i Bianka" są tacy sobie.