Film sympatyczny, na pozór schematyczny ale po obejrzeniu nasuwa się wiele refleksji- życie to droga, więc zamiast siedzieć w fotelu trzeba się ruszyć i iść naprzód, choćby na czterech. Nie ważne czy dojdziemy, ważne żeby iść. Takie amerykańskie podejście do życia, ale bardzo mi odpowiadające, nie ma co kwękać po polsku, tylko coś robić, nie siedzieć, nie narzekać i nie czekać na koniec. Lepiej niech śmierć spotka nas na szlaku niż w łóżku. Myślę, ze tego powinniśmy się uczyć od Ameryki. A druga refleksja, że jak się zacznie robić jedno to zaczyna się mieć chęć robić coś innego, poczucie mocy rośnie, nie ma co odkładać planów na "kiedyś", co boimy się zrobić zróbmy, bo życie nie zaczeka na nas...
Nic dodać i nic ująć w tym co napisałaś,film dobry i bardzo pozytywny.Oceniam go 7/10 i jak najbardziej polecam ;).
Zgadzam się w pełni z tym co napisaliście. Film dobry, ale dałem oczko wyżej, bo dużo optymizmu i humoru dostarczyli mi główni bohaterowie. Fajne dialogi, prosta historia, ale film ani przez moment się nie dłużył. Chwilami czułem się tak jakbym towarzyszył im na szlaku, idąc kilkanaście metrów za nimi.... . Może faktycznie czas ruszyć w drogę.... . Póki co za zimno, ale lato już za pół roku :)
no i myślę, co wazne, to że łatwo się "zasiedzieć " w świecie który się zbudowało i okazuje się, że wcale sie w nim do końca nie jest szczęśliwym. Nie da się w pełni kontrolować każdego aspektu życia, tak jak byśmy chcieli wedle jakiegoś planu. Czasem trzeba wyruszyć, gdziekolwiek, poczuć ruch, drogę, życie - żeby złapać powietrze w płuca, nową energię, nowy pomysł, nową motywację i siłę do działania.
I co dalej ? :)
pozdro
Kurcze jak ja Cię rozumiem, bo podobnie czuję i myślę.Zycie to droga, a droga to życie. Siedzenie na d... i czekanie: tylko na co? Nikt za nas życia nie przeżyje, a trzeba żyć tak, żeby to życie chcieć pamiętać. Dlatego co jakiś czas podejmuję wyprawy, na początku wielu ludzi chcialo mi to wybić z glowy ze względu na niebezpieczeństwo, zagrożenie. Ale ja jeszcze bardziej zagrożony czuję sie siedząc w domu czy poruszając sie po ulicach miast. W drodze czuję się w swoim żywiole: wolny, niezależny, szcześliwy. Każdy ma prawo przeżywać szczęście na swój sposob, problem tylko w tym, że wielu nie próbuje.