PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=861838}

Barbarzyńcy

Barbaren
6,6 9 370
ocen
6,6 10 1 9370
Barbarzyńcy
powrót do forum serialu Barbarzyńcy

Na „Barbarzyńców” natknąłem się przypadkowo w trakcie pandemii. Nie jestem wielkim znawcą seriali, wiem jednak, że w obecnym czasie w kontekście starożytności z perspektywy barbarzyńskiej mamy do czynienia z dwoma wyróżniającymi się produkcjami: „Barbarzyńcami” i „Brytanią”. „Brytanii” nie znoszę, dlatego też cenię ją na starcie niżej od niemieckiego serialu, ponadto ma on w sobie to coś, co przekonało mnie do niego bardziej - pierwszy sezon w zasadzie nie odbiegał od ustaleń historyków i archeologów odnośnie funkcjonowania czy to Rzymian, czy Germanów, a już zwłaszcza odnośnie wydarzeń historycznych czyli bitwy w Lesie Teutoburskim (choć pewne głupotki oczywiście były). I choć sama bitwa nie była efektowna, choć pewne rzeczy zostały mocno naciągnięte przez twórców (jak relacja Ariego i Warusa), to jednak było to z nawiązką zwrócone w postaci naprawdę intrygującej narracji i świetnego klimatu, który serial w pierwszym sezonie potrafił zapewnić. Nie wszystko było oczywiste, nie wszystko było do końca przemyślane pod kątem realizacyjnym, jednak patrząc na konkurencyjną „Brytanię” uważam, że „Barbarzyńcy” w I sezonie zrobili więcej mniejszym nakładem niż serial HBO przez trzy sezony. Postaci nie wydawały się specjalnie nudne, miały swoją role do odegrania w historii, przekazywały pewne uniwersalne wartości, konflikty i punkty widzenia. Szarość i dylematy były tym, co mocno mnie ciekawiło i z wielkim zainteresowaniem ciągnęło do końca I sezonu. Wtedy też musiałem przyznać, że serial na tle innych tego gatunku wydaje mi się wprost fenomenalny (oczywiście z umiarem).

No i przyszedł sezon II. Czekałem na niego, mając w pamięci to, co zaoferowało pierwszych 6 odcinków. I niestety się zawiodłem. Drugi sezon „Barbarzyńców” zaczął niestety zbliżać się do „Brytanii”, bynajmniej nie pod kątem magii i elementów ekhm nadprzyrodzonych, ale pod kątem dziur fabularnych i miałkiego podejścia do historii jako takiej. To, co wypracował sezon I zostało spartaczone w sezonie II. Poniżej zamieszczam losowo ułożoną listę zarzutów i wpadek fabularnych (wraz ze spoilerami), które niesamowicie kłuły mnie w oczy, mimo że jestem niedzielnym widzem:

W narracji I sezonu dominował pewien ważny element, którego nikt, chyba do czasu rozstrzygnięcia bitwy, nie zamierzał kwestionować. I byli to Rzymianie. Pierwszy sezon pokazał przede wszystkim to, że Rzymianie są dobrze zorganizowani, mają swoje sposoby i swoją politykę wobec postaw sąsiednich ludów, że stanowią oni siłę, z którą trzeba się liczyć. Choć, jak mówiłem, bitwa w Lesie Teutoburskim mogła wskazać, że pewien mit odnośnie niepokonanej armii rzymskiej mógłby zostać obalony, o tyle niestety ewidentnie porzucono trop tej potęgi Rzymu w drugim sezonie. Rozumiem potrzebę pokazania aspektu zarządzania o nazwie: „dziel i rządź”, jednak nie wyjaśnia to decyzji twórców o uczynieniu Rzymian idiotami. Nie ma tutaj tej organizacji, nie ma tutaj wcale poczucia tego, że Rzym jakoś oddziałuje na sąsiednie ludy. Rzekomo cała fabuła opiera się na próbie nawiązania pokoju przez barbarzyńców z cesarstwem, ale co z tego, skoro finalnie wystarczy uderzyć w jeden obóz, aby cały rzymski legion, który akurat nadchodził, postanowił się wycofać przed garstką Germanów.

Nie wiem, które uczelnie kończyli bohaterowie „Barbarzyńców”, ale mogę im zagwarantować, że w kontekście wiedzy o legionach zaskakująco często się mylą. Mój ulubiony przykład - niestety ale nie znam legionu rzymskiego, który liczyłby 10 000 żołnierzy, a jednak bohaterowie o nim rozmawiają. A, no i kolejny absurd - Rzymianie to jednak nadal musieli być dobrzy w swojej organizacji, albo musieli mieć masę szczęścia, bo nikt nie zauważył płynącej przez rzekę (Ren?) flotylli wojskowej. Albo to była jakaś strefa zamknięta albo nikt nie chodził w ogóle nad rzekę. Łowienie ryb przez barbarzyńców? Nie, gdzie tam, wymysł późniejszych wieków.

Nagromadzenie ważnych postaci historycznych w jednym miejscu na przestrzeni 6 odcinków nie jest dobrym pomysłem. Następca Imperatora Oktawiana Tyberiusz i Germanik siedzą w jednym obozie i właściwie co? Nie wiemy zbyt wiele o ich planach, możliwościach, oczekiwaniach. Niby o czymś rozmawiają, ale w rzeczywistości ciężko odnieść wrażenie, że coś się tam dzieje. Zaskakujące, jak twórcy ograniczają obecność Rzymu w Germanii do jednego obozu. W ogóle Tyberiusz wydaje się być najbardziej rzymski spośród wszystkich zebranych, co nie ustrzega go przed głupimi pomysłami. Dlatego też te postaci trochę niepotrzebnie są ograniczone tylko do jednego fortu tudzież objazdowego burdelu.

Wątek z dziewczyną z Kartaginy. Jest głupi głównie z jednego powodu - rzeczony Germanik w roku, w którym rzekomo zamordował ojca dziewczyny, miał według oficjalnych źródeł 14/15 lat. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek był w Kartaginie, a nawet jeśli, to po co miałby zabijać jakiegoś kowala? Retrospekcje dziewczyny niewiele nam wyjaśniają. I ona po latach niespodziewanie spotyka Germanika w Germanii. Co za przypadek.

Rzymianie nie zabijają Arminiusza, pogromcy Warusa i trzech legionów, od razu, kiedy ten zostaje złapany. I to jeszcze przed obliczem Tyberiusza, który zapewne w rzeczywistości albo natychmiast spakowałby go do Rzymu jako prezent dla Oktawiana albo też od razu pozbawił go głowy. Niewytłumaczalny idiotyzm ze strony scenariuszowej.

Cały wątek z Tingiem wodzów germańskich nadaje się do kosza albo do przepisania od nowa. Germanik atakuje zebranie na czele kilkunastu łuczników... co??? Co więcej Germanik każe im się wycofać bo jeden z barbarzyńców zaczął ich zarzynać... coo??? Co więcej więcej Germanik przyszedł na Ting żeby pozbawić życia germańskich wodzów, ale ostatecznie decyduje się ich wszystkich nie zabić, bo tak... cooo??? Co więcej więcej więcej syn Ariego, Gajusz, donosi Rzymowi o Tingu a potem (jak pewien znany piłkarz za wiadomo co) nie ponosi żadnej odpowiedzialności, nawet z nikim o tym nie rozmawia.

No właśnie, Gajusz. Sezon II ma tendencję do wprowadzania bezsensownych postaci, które w zamyśle I sezonu nie istniały i chyba lepiej by było jakby ich nie było. Warus i Arminiusz przez pierwsze 6 odcinków ani razu podczas wspólnych rozmów nie rozmawiają ani o Marbodzie (chyba tak się pisze), ani o bracie Arminiusza ani o... jego rodzinie. Gajusz i żona Ariego w Rzymie nie istnieli, a zatem po co ich wprowadzono? Skoro Ari chce się odciąć od przeszłości to dlaczego porywa swojego syna [którego wcześniej miał gdzieś (bo zapewne istniał tylko w umyśle scenarzystów)] i próbuje zrobić z niego barbarzyńcę? I dlaczego nie rozmawia z nim w ogóle o zdradzie, której Gajusz się dopuścił, a przez którą wybito tylu wielkich wodzów... sama przemiana młodego Rzymianina wydaje się być tak nieprzekonująca, że właściwie nie wiem na co liczyli scenarzyści, kiedy to pisali.

Szkoda, że Segestes został zabity. Postać rzymskiego lojalisty jest tak wyjątkowa, że mógłbym postawić pieniądze na to, iż trzecim sezonie ten bohater powróci z wygnania do wioski, zasugeruje Ariemu czy innemu wodzowi swoje usługi, po czym pójdzie donieść o planach barbarzyńców Rzymianom. Oryginalne, tylko szkoda że widzieliśmy to już dwa razy w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Nie ma bardziej irytującej postaci niż Segestes. Wierzy w Rzym, wypina się na swoją rodzinę, ale jednocześnie jest tak nieludzki w znaczeniu, że jego działania przeczą logice normalnego funkcjonowania, że ciężko jest patrzeć na niego na ekranie. Dobrze, że więcej go nie ujrzymy. Co ciekawe, to właśnie z Segestesem wiąże największą wpadkę fabularną w serialu. Widzimy bowiem że wraz z małżonką i synem idą przez las na Ting. Kiedy potem zauważają rzymski oddział Germanika, decydują się rozdzielić, żona ma wracać do wioski, a Segestes ma pędzić co sił na Ting. I co? I nico, bo następne miejsce, gdzie widzimy Segestesa, to wioska, gdzie przecież udała się już jego żona. To po co się rozdzielali? Na Ting nie dotarł, nawet nie pojawił się po masakrze. Najwidoczniej komuś wśród scenarzystów się o tym zapomniało.

Folkwin. Długo myślałem o nim i o jego obecności w całym sezonie, zastanawiając się, po co on właściwie się pojawił. To taka postać, którą od początku wepchnięto do triumwiratu głównych bohaterów, do tego trójkąta miłosnego. Sęk w tym, że jego obecność w II sezonie i jego smierć zupełnie zatracają role tej postaci w historii. Zostaje zabity przez Germanika (swoją drogą chyba jedna z najgłupszych śmierci w serialu), ale nikt tego nie widzi. Nikt nie wie o tym, jak poległ Folkwin, z czyjej ręki. Oczywiście zakładam, że i tak bohaterowie będą wiedzieć że to pewnie ten chytrus Germanik z rozciętą tętnicą u nogi go zabił, no bo to oczywiste, prawda? Jest tu też inna sprawa. Folkwin stanowi przeciwwagę dla Ariego i według mnie idealnie wkomponowuje się w historie germańskiego wodza. Jego brak tudzież zabicie go w takim momencie jest dla mnie niezrozumiałe. W tym sezonie zamienili zdanie może z trzy razy, nie więcej? I to raczej nie mówiąc o niczym ważnym. Nie tak powinno się budować relacje bohaterów, a z pewnością też nie tak powinno się ich uśmiercać.


W ogólnym odczuciu mam wrażenie, że albo nad scenarzystami ktoś stał i ciagle trzymał palec na zegarku, albo że ktoś im powiedział, że fajnie było, ale kończymy, albo, w co chyba najmocniej wierzę, nie bardzo wiedziano jak poprowadzić historię po pierwszym sezonie. Bo czy w istocie pierwszy sezon nie stanowił pewnej zamkniętej całości? Bitwa w Lesie Teutoburskim jest bez wątpienia ważnym wydarzeniem i sezon pierwszy mniej więcej dobrze podbudował ją, opowiadając historię rozdarcia pomiędzy spuścizną przodków, a tym, co wpajano Arminiuszowi od dziecka o potędze i istocie Rzymu. Dlatego też uważam, że te aspekty oddano dobrze. Tymczasem czym w istocie będą dalsze sezony? Czy jest sens kontynuować tę historię? Ci, którzy znają postać Ariego wiedzą, jak on skończy. Nie trzeba być znawcą dziejów starożytnych, aby rozumieć, jak kończą ci, którzy zadzierają z Rzymem. Pytanie zatem, czy „Barbarzyńcy” mają sens bycia kontynuowanymi, skoro już przedstawili najważniejsze wydarzenie, związane z tym rejonem i tym okresem w historii świata. Nic, czego by scenarzyści nie wymyślili, nie będzie w stanie dorównać mitowi zdrady Arminiusza i spektakularnej klęski Warusa. W związku z tym zastanawiam się, czy patrząc na brak pomysłu czy zaangażowania, warto dalej to ciągnąć. Moim zdaniem serialowa opowieść o Arminiuszu powinna zostać zakończona tam, gdzie się zarazem rozpoczęła, czyli przy Warusie. Rozmowa z głową wodza rzymskiego to najlepsze zakończenie, jakie mogło się przytrafić tej produkcji. Drugi sezon, a moim zdaniem każdy następny, będzie tylko pogrążać ten dorobek.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones